Ryk silników, luksusowe samochody, sportowe maszyny oraz masa licytacji. Tak toruńska Motoorkiestra już po raz 5. wspierała WOŚP.
Motoorkiestra ma za sobą kilka finałów. Choć w tej chwili całe przedsięwzięcie nabrało rozmachu i pojawiło się na Motoarenie, to początki były skromne. O tym ile czasu zabrało zorganizowanie pierwszej edycji i jak w ogóle do tego doszło, mówi Michał Jasiński, jeden ze współorganizatorów Motoorkiestry.
Podczas wydarzenia można było wylicytować takie rzeczy jak pełny kurs prawa jazdy czy jedną z czapek podpisanych przez Pettera Solberga, mistrza Rallycrossowego.
Co roku największą atrakcją Motoorkiestry są przejażdżki w samochodach, którymi przyjechali uczestnicy wydarzenia. Na parkingu ustawiły się nie tylko luksusowe marki takie jak Corvette, ale również nasze rodzime Syrenki. Pod Motoareną ustawił się również zastęp Mercedesów oraz SUV-ów używanych na ogół do offroadu. Nie lada gratką było WOŚP-owe Taxi, którym za określoną kwotę wrzuconą do puszki, można było dostać się do dowolnego miejsca w Toruniu. Nie codziennie ma się okazję dojechać do domu na prawym fotelu Camaro czy Mustanga.
Oprócz samochodów zjawili się również toruńscy motocykliści związani z portalem MotoCT. Na mały zlot zorganizowany przy Motoorkiestrze udało im się przyjechać nie tylko popularnymi ścigaczami, ale również ogromnym Harleyem i zabytkową motorynką. Motocykliści zadbali również o bezpieczeństwo, o tym w jaki sposób mówi Marcin Bilski, koordynator toruńskich motocyklistów.
Motoorkiestra kojarzy się na ogół ze spalinami i rykiem silników, ale zmienili to nietypowi goście. Toruńska grupa TBC przyjechała jednak na rowerach, które do złudzenia przypominają Harleye. O tym jak się jeździ na podobnym sprzęcie mówi jeden z członków grupy.
Wydarzenie zakończyło się o godzinie 17:00 i w ten sposób zapisało się w kronikach toruńskich finałów WOŚP.
Fot.Piotr Michalczewski