Brainfeeder to wytwórnia zrzeszająca jedne z największych indywidualności muzycznych, tych najbardziej kreatywnych, a Iglooghost potwierdza tę regułę, wydając swój debiutancki krążek nakładem tej właśnie wytwórni.
Seamus Malliag to Irlandzki producent ukrywający się pod pseudonimem Iglooghost. Pierwszy raz spotkałem się z jego twórczością około dwóch lat temu, kiedy to Flying Lotus zapowiedział wydanie jego EP-ki w Brainfeeder i przyznam, że zrobiła na mnie wtedy spore wrażenie. Świeże podejście do muzyki elektronicznej, dynamiczne, używające bardzo szerokiej palety dźwięków. Można zauważyć inspirację takimi gatunkami jak wonky, drum and bass czy footwork. Przyjemnie się tego słuchało i nie przypominam sobie, żeby ktoś przedtem zrobił coś podobnego.
Przed premierą otrzymaliśmy dwa single – Bug Thief i White Gum. Kiedy je usłyszałem, wiedziałem, że cała płyta może być tylko lepsza. To co Iglooghost pokazał swoim debiutem w Brainfeeder było na tyle świeże, że nie oczekiwałem kolejnej rewolucji.Premiera płyty miała miejsce 30 września i tego samego dnia przyjechała moja kopia, którą od razu przesłuchałem. Pierwszym utworem jest Pale Eyes, trochę wolniejsza kompozycja. W tle można usłyszeć przebijającą się trąbkę, która nadaje jej ciekawego klimatu, zwłaszcza pod koniec. Łączą się w niej elementy jazzu i elektroniki. Potem Super Ink Burst podbija tempo, rozbudowując brzmienie z poprzedniego utworu. Mam wrażenie że tutaj Iglooghost chce wyeksponować swoje umiejętności. Twórczość irlandczyka ma to do siebie, że czasami wydaje się, że to co można usłyszeć nie było stworzone przez człowieka, a przez maszynę albo kosmitę. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak połączył te dźwięki sprawiając, że wszystko składa się w jedną całość. Nawet w ramach akcji promocyjnej nakręcono krótki filmik pokazujący proces twórczy Iglooghosta zatytułowany How to make an Iglooghost song, w którym do laptopa podłącza arbuza i cytrynę, co wydaje się całkiem możliwe po przesłuchaniu jego muzyki.
Na płycie są dwa gościnne występy. Infinite Mint gdzie usłyszmy Cuushe i TealYomi/Olivinie z raperem MrYote. Mam wrażenie że Cuushe wprowadziła trochę delikatności swoim wokalem do całej płyty. Z kolei MrYote szybkim rapowaniem i niskim głosem wprowadza mroczniejszy klimat . Płytę zamyka God Grid – wydaje mi się że najszybszy utwór, ale nie przytłaczający ilością dźwięków.
Według mnie płyta nie ma słabych momentów. Od początku do końca wszystko jest zaplanowane, są utwory przy których pięciolatek z ADHD prawdopodobnie wyładowałby pokłady energii podczas tańca, ale nie brak również utworów, których przyjemnie się słucha, siedząc wygodnie z kubkiem świeżo zaparzonej herbaty, będąc opatulonym w kocyk. Po tym co usłyszałem na Neō Wax Bloom, wiem że Iglooghost jest producentem którego warto śledzić.
[fot. materiały promocyjne/Ninja Tune]