Mimo problemów kadrowych Mistrzom Polski udało się obronić tytuł zdobyty w poprzednim sezonie. W piątek 14 czerwca odbył się siódmy, decydujący mecz finałowy Energa Basket Ligi pomiędzy Polskim Cukrem Toruń, a Anwilem Włocławek. „Rottweilery” pokonały gospodarzy z Torunia na ich własnym parkiecie 89:77 i odebrały złote medale po raz trzeci w historii.
Koszykarskie emocje udzielały się kibicom i mieszkańcom od początku dnia. Już w południe na toruńskiej Starówce można było zobaczyć kibiców w barwach drużyny Polskiego Cukru. Mecz rozpoczął się o godzinie 20:00, natomiast sympatycy już na kilka godzin przed spotkaniem licznie stawili się pod Areną Toruń przy ulicy Bema. Na uwagę zasługuje również fakt, że tradycyjnie kibice Anwilu wypełnili ściany Hali po same brzegi. Mecz numer 7 zatem był prawdziwym świętem koszykówki dla mieszkańców Grodu Kopernika, ale i dla gości z Włocławka. Przed tym meczem stan rywalizacji do czterech zwycięstw wynosił 3:3, zatem podczas tego spotkania musiała rozstrzygnąć się kwestia zdobycia Mistrzostwa Polski.
Mecz rozpoczął się od wymiany ciosów z obu stron. Obie drużyny unikały nawet najmniejszych błędów, by wypracować sobie przewagę. Jako pierwsza dokonała tego drużyna z Włocławka, odskakując miejscowym na kilka punktów. Konsekwentna gra w obronie i celne rzuty za 3 punkty pozwoliły gościom zejść po pierwszej kwarcie z siedmiopunktową zaliczką – 28:21. Trener gospodarzy, Dejan Mihevc, widząc, że rywalom wychodzą rzuty zza łuku, postanowił zastosować podobną taktykę. Rzuty za trzy oddawali nawet skrzydłowi, jednak z miernym skutkiem. Na dodatek doszła do tego wada w postaci gorszej skuteczności rzutów osobistych. W rezultacie po pierwszej połowie wielkiego finału na tablicy widniał wynik 50:40 dla Anwilu. Zawodnicy i sztab wiedzieli, że muszą jak najszybciej odrabiać straty, by myśleć o zdobyciu złotego krążka. Czy tak się stało? Wręcz przeciwnie! Do niecelnych „trójek” doszły jeszcze proste straty, nietrafione rzuty spod kosza oraz brak wykończenia akcji pięć razy z rzędu! Po trzeciej części rywalizacji Toruń był już praktycznie pod ścianą i tylko cud mógł uratować zespół z Grodu Kopernika. Różnica 17 punktów okazała się zbyt wysoka. Próby gry z kontry i wymuszanie fauli w ostatniej kwarcie pozwoliły zmniejszyć jedynie straty do dziewięciu punktów. Graczom włocławskiej drużyny wystarczyło paliwa, a pierwsze skrzypce w tym zespole rozgrywali Walerij Lichodiej oraz MVP finałów – Ivan Almeida. Ostatecznie Anwil Włocławek wygrał to spotkanie 89:77, a całą serię finałową – 4:3.
Dla drużyny z Miasta Aniołów jest to drugi srebrny medal Mistrzostw Polski w koszykówce mężczyzn, a trzeci w historii. Niemniej, na pierwszy tytuł mistrzowski Twarde Pierniki będą musiały jeszcze poczekać przynajmniej do następnego sezonu. Medale wręczył zawodnikom Prezydent Miasta Torunia, Michał Zaleski.
Statystyki
Polski Cukier Toruń – Anwil Włocławek: 89:77 (21:28, 19:22, 15:28, 19:14)
Punkty:
Anwil: Lichodiej: 16, Almeida: 13, Łączyński: 13, Broussard: 12, Szewczyk: 12, Michalak: 9, Simon: 7, Zyskowski: 7, jedna asysta Czyż, Piątek i Wadowski bez zdobyczy punktowej.
Polski Cukier: Umeh: 13, Cel: 12, Kulig: 12, Gruszecki: 11, Lowery: 8, Diduszko: 6, Mbodj: 6, Śnieg: 6, Wiśniewski: 3, Grochowski i Ratajczak bez punktów.
Rzuty wolne – 8/13 : 8/11
Rzuty za 3 punkty – 11/28 : 15/32
Rzuty z gry – 29/65 : 33:66
Zbiórki 41 : 34; Faule 17 : 21; Przerwy po 2