Gdzieś na północy Polski, nad rzeką Drwęcą, leży wiekowe miasto Brodnica. Odkąd pojawiła się o nim pierwsza wzmianka, koło roku 1298 – a więc ponad 700 lat temu – miasto zdążyło już przejść bardzo wiele. Dziś, dzięki pozostałościom z tej długoletniej historii, Brodnica ma zaś o sobie bardzo dużo do opowiedzenia. Nie wszystkim dzieli się jednak równie chętnie – miasto skrywa też tajemnice, które spróbujemy rozwikłać.
Na sam początek udajmy się do pałacu Anny Wazówny. Szwedzka królewna i siostra króla Zygmunta III Wazy była zapewne najznamienitszą mieszkanką Brodnicy. Znalazła się tam z powodu swojego protestanckiego wyznania, którego nie tolerowano na królewskim dworze w Krakowie. W Brodnicy za to żył wówczas znany pisarz i protestancki reformator Erazm Gliczner – królewna Wazówna liczyła zatem, że i dla niej znajdzie się miejsce w mieście nad Drwęcą. Tak też została starościną Brodnicy i w niedługim czasie uczyniła z miasta ośrodek tolerancji religijnej. Jej wyznanie przysparzało jej kłopotów do końca życia – gdy umarła, przez następne 11 lat była pochowana w Brodnicy, choć jako członek rodziny królewskiej powinna spocząć na Wawelu. A wszystko przez papieski zakaz chowania protestantów na poświęconych katolickich cmentarzach. Ostatecznie jej ciało trafiło do Torunia i tam pozostaje po dziś dzień. I chociaż minęło już 400 lat od jej śmierci, niektórzy w Brodnicy widują ją ponoć do dziś. A przynajmniej tak głosi brodnicka legenda. Duch Anny, nazywany też białą damą, objawia się w księżycowe noce na balkonie pałacu oraz na szczycie krzyżackiej wieży i przynosi szczęście tym, którzy go dostrzegą.
Pałac i pomnik Anny Wazówny w Brodnicy [źródło: Wikipedia, licencja CC]
Naprzeciwko pałacu odnajdujemy ruiny zamku krzyżackiego i pnącej się do góry gotyckiej wieży – najwyższej na wschód od Wisły. To ślad po obecności komturii krzyżackiej. Zamek wzniesiono na początku XIV wieku i znacząca jego część przetrwała do dziś pomimo częściowej rozbiórki dokonanej przez Prusaków w XVIII wieku, kiedy to Brodnica dostała się pod zabór pruski. Szczyt krzyżackiej wieży zdobią herby. Jeden z nich powinien zainteresować nas szczególnie. To prawa, biała dłoń na czerwonym tle – herb Brodnicy. Pochodzenie herbu pozostaje ostatecznie nierozstrzygnięte. Jedna z wersji zakłada, że to wystająca z wody ręka tonącego rycerza – pechowca, którego porwał żywioł, gdy ten i reszta wrogiej armii nacierającej na Brodnicę mieli próbować przeprawić się przez rękę. Inna legenda mówi o odciętej dłoni znanego złodzieja Progowiewa. Ze skradzionym królewskim berłem miał zostać schwytany przez strażników przy jedynym wyjściu z miasta – Bramie Chełmińskiej – i pozbawiony przez nich ręki.
Zamek krzyżacki i herb Brodnicy [źródło: Wikipedia, licencja CC]
Podążmy więc śladami złodzieja Progowiewa i udajmy się na Mały Rynek, gdzie znajduje się Brama Chełmińska – dawniej jedyne przejście przez otaczające miasto mury obronne, dziś jedna z najlepiej zachowanych bram z czasów krzyżackich. W XIV wieku służyła także jako więzienie, dziś za to jest w niej muzeum. Od Bramy Chełmińskiej już tylko parę kroków do tego, co w średniowieczu stanowiło centrum miasta, czyli rynku. Duży Rynek – bo tak mówią o nim Brodniczanie – to miejsce o nietypowym, wielu zarzeka się, że trójkątnym kształcie. I choć prawdą jest, że układ ma wyjątkowy, to niestety nie jest geometrycznym trójkątem – zdecydowanie bliżej mu do czworo- czy nawet pięciokąta. Duży Rynek to także miejsce lokalizacji ratusza, a właściwie jego pozostałości. Z wybudowanej w końcu XIV wieku budowli zachowała się tylko ośmioboczna wieża i fragment ściany szczytowej.
Brama Chełmińska i Ratusz na Dużym Rynku [źródło: Wikipedia, licencja CC]
Od drugiej strony Dużego Rynku natrafiamy na kolejną wieżę z czasów średniowiecznych. Tym razem to Wieża Mazurska nazywana również Bocianią ze względu na znajdujące się dawniej na jej szczycie gniazdo bocianów. Wieża stanowiła część Bramy Mazurskiej, która nie dotrwała niestety naszych czasów. Do dziś trwa za to, płynąca tuż obok rzeka Drwęca. Rzeka ta przez prawie 100 lat, od 1815 do 1920, dzieliła zabory pruskie i rosyjskie.
Wieża Bociania i Drwęca obok Zamku krzyżackiego [źródło: Wikipedia, licencja CC]
A skoro o trwaniu mowa, to dłużej niż wszystkie wzniesione przez człowieka budowle w Brodnicy razem wzięte kontynuuje swój bieg tamtejsza przyroda. Brodnica leży na terenie Pojezierza Brodnickiego. Są to więc krainy wód i bujnej roślinności, lasów i mokradeł, to także świat bogatej fauny – na terenie Pojezierza występują takie rzadkie zwierzęta jak bocian czarny, bielik, żuraw, kormoran czarny, czapla siwa czy zimorodek. Brodnica to także Brodnicki Park Krajobrazowy – utworzony w 1985 roku i zajmujący powierzchnie ponad 16 tysięcy hektarów. Co za tym wszystkim idzie, miasto nad Drwęcą i jego okolice to atrakcje turystyczne.
Jezioro Niskie Brodno [źródło: Wikipedia, licencja CC]
Na sam koniec należy jeszcze poruszyć kwestię pewnego dwuliterowego słowa. Poznacie po jego użyciu Brodniczan, ale nie tylko. Na dobre przyswoili je już sobie mieszkańcy całego regionu Pomorza i Kujaw – a więc mieszkańcy dawnego zaboru pruskiego. Bo to w języku niemieckim należy doszukiwać się pochodzenia słowa „jo”. Przede wszystkim oznacza ono po prostu „tak”. Ale potencjalne użycia tego krótkiego słowa w zdaniu są nieograniczone. „Jo” w zależności od jego zaintonowania może oznaczać podziw, akceptację, zaskoczenie, niedowierzanie czy potwierdzenie. Wystarczy chwilę posłuchać rozmowy dwóch przypadkowych Brodniczan, by liczyć pojawienie się tego słowa w co najmniej dziesiątkach razy. Z pewnością to też sposób na zjednanie sobie rodowitego Brodniczanina – wypowiedzenie tego jednego, soczystego „jo”.
[tekst: Piotr Lewandowski]
[grafika: Olek Dudiak]