27. października premierę miał długo wyczekiwany przez fanów serii gier Five Nights at Freddy’s film o polskim tytule „Pięć koszmarnych nocy”. Film dotychczas zebrał mieszane opinie u recenzentów, jednak my mamy zamiar rzucić nowe światło na produkcję Emmy Tammi.
Koncepcja na film w świecie Five Nights at Freddy’s krążyła w głowach fanów od wielu lat. Pierwsze zapowiedzi pojawiły się już w 2015 roku. Finalizacja tego projektu wisiała na włosku przez wiele lat, a w pewnym momencie wszyscy, którzy czekali na horror, zaczęli już tracić nadzieję. Finalnie, miłośnicy twórczości Scotta Cawthon’a doczekali się premiery w październiku tego roku.
Czytaj również: Magia wąsacza. „Super Mario Bros. Film” [RECENZJA]
Film idealny dla fanów, ale niezrozumiały dla reszty
Główny mankament filmu wskazywany przez recenzentów jest zarazem jego największym atutem. Chodzi tutaj o ilość odniesień do gier, książek i komiksów osadzonych w świecie Five Nights at Freddy’s. Główny wątek, gdzie starszy brat Mike (Josh Hutcherson) stara się odnaleźć osobę odpowiedzialną za porwanie jego młodszego brata, był zrozumiały dla każdego. Jednak ilość „mrugnięć okiem” w kierunku weteranów serii mogła okazać się zbyt trudna do przetrawienia dla osób nowych. Dlatego warto zadać sobie pytanie: Czy „Pięć Koszmarnych Nocy” to film dla każdego? W naszej ocenie nie.
Obraz świetnie spisuje się jednak w roli oddania hołdu społeczności, która przez lata zabrała się dookoła tej franczyzy. Warto wspomnieć, że historia całej marki rozpoczęła się od stworzenia prostej gry przez dewelopera gier indie Scotta Cawthon’a. Produkcja początkowo nie miała mieć kontynuacji, jednak ilość ukrytych w niej wskazówek dotyczących fabuły tego świata wprawiła internetową społeczność w ruch. To właśnie dzięki fanom i ich działaniom marka Five Nights at Freddy’s doczekała się własnej ekranizacji.
Odniesienia i zagadki
Naszym zdaniem film „Pięć koszmarnych nocy” wzorowo realizuje swoje najważniejsze zadanie, czyli bycie podziękowaniem dla społeczności miłośników serii za wkład i zaangażowanie w jej rozwój. Udało się to m.in. dzięki zabiegom takim jak zaangażowanie popularnych i kojarzonych z grami Five Nights at Freddy’s twórców materiałów na Youtube w produkcję filmu. W jednej ze scen możemy przykładowo zobaczyć postać kelnera graną przez Matthew Patricka znanego przez fanów jako MatPat. Twórca ten jest odpowiedzialny za zapoczątkowanie całej serii materiałów na Youtube poświęconych rozwiązywaniu tajemnic ukrytych w grach Scotta Cawthon’a. Pojawienie się jego postaci na ekranie wywołało radość na całej sali kinowej.
Warto również wspomnieć, że napisy końcowe zostały okraszone muzyką stworzoną przez fanów serii już w 2014 roku. Dodatkowo po napisach końcowych nie zabrakło niespodzianek. Ku uciesze fanów robotyczny głos przeliterował w ostatnich sekundach filmu „Z-N-A-J-D-Ź M-N-I-E” co również jest nawiązaniem do jednej z zagadek pozostawionych przez twórcę w jednej z jego poprzednich gier.
Pięć Koszmarnych Animatroników
Animatroniki stanowiły ogromną część filmu „Pięć koszmarnych nocy,” dlatego ich wykonanie musiało sprostać nie lada standardom. Warto jest też dodać, że reżyser filmu twierdzi, iż wszystkie sceny na, których możemy zobaczyć wyżej wymienione maszyny, nie posiadają CGI (computer-generated imagery). Nasuwa się pytanie, co pozwoliło ekipie filmowej ożywić mechaniczne koszmary z gier Scotta Cawthon’a? Okazuje się, że mordercze animatroniki widziane w filmie są nie tylko kostiumami, lecz też fizycznymi marionetkami. Zostały one wykonane przez pracowników „Jim Henson’s Creature Shop”, którzy stworzyli rekwizyty do znanych na całym świecie filmów takich jak: Mupety, Ulica Sezamkowa, a nawet Gwiezdne Wojny.
Jak działają Animatroniki?
Jak można było się spodziewać, animatroniki nie są napędzane energią pozyskaną z dusz tak jak w oryginalnych grach. Maszyny, tak jak można przeczytać wyżej, są marionetkami, a nie kostiumami, oraz w środku posiadają metalowy szkielet wypełniony małymi silnikami, które mogą obracać się w każdą stronę pod bardzo precyzyjnymi kątami. Pacynki kontrolowane są bezprzewodowo przy użyciu metalowej rękawicy przypominającą tą, która była używana w dawnych czasach do kontrolowania małych kukiełek. Jak można się spodziewać, kontrola filmowych animatroników jest bardzo skomplikowana. Tak bardzo, że jedna osoba nie jest w stanie sama wprowadzić ich w ruch. Do obsługi jednego animatronika jest potrzebny zespół złożony z kilku ludzi.
Wcale nie tak koszmarnie
„Pięć Koszmarnych Nocy” w reżyserii Emmy Tami to produkcja, która w idealny sposób oddaje hołd fanom serii. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, koniecznie powinni ją zobaczyć. Przeżycie seansu na sali wypełnionej osobami, które rozumieją każdy możliwy „smaczek” pojawiający się na ekranie to wyjątkowe doświadczenie. Osoby niezaznajomione z franczyzą nie powinny jednak czuć się zniechęcone do odwiedzenia kin. Film warto zobaczyć choćby ze względu na świetnie wykonane rekwizyty, postacie oraz na jego wartość humorystyczną.
Autorzy: Miłosz Zieliński, Piotr Zimmermann