Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Święto lasu. Bórfest 2024 [RELACJA]

Wśród festiwali, odbywających się w naszym kraju, znajdziemy zarówno ogromne imprezy, jak i kameralne. Do tych drugich należy Bórfest – zlokalizowany w Tleniu w Borach Tucholskich, blisko natury. W sąsiedztwie kąpieliska i płynącej nieopodal rzeki wybrzmiały różnorodne dźwięki.

To już druga edycja Bórfestu – Kociewskiego Pokojowego Festiwalu Muzycznego z Rockowym Pazurem. O atmosferę i samopoczucie podczas imprezy spytaliśmy obecnych pod sceną uczestników.

Założeniem festiwalu jest łączenie wykonawców z szerokiej gamy gatunków muzycznych. Czy rzeczywiście było tak w 2024 roku? Sprawdźmy.

Koncerty

Na początku należy zaznaczyć, że muzycy Prześwitu nie identyfikują się jako zespół, lecz jako mniej zdefiniowana grupa muzyków. Dali oni oniryczny, miejscami niepokojący performance. Czerpią pomysły z różnych gatunków muzycznych, w tym metalu i etno, ale nie tylko. W kontekście inspiracji w grę wchodzą również filmy i inne dzieła kultury. Co prawda na występie nie zebrało się jeszcze zbyt wielu widzów, lecz obecni na pewno nie pożałowali wysłuchania tego występu. Był na tyle hipnotyzujący, że publiczność falowała harmonijnie razem z wykonawcami.

Zobacz też: Radio Sfera na Bórfest Festiwal – relacja. Dzień I

[Fot.: Herbert Ochimowski]

Tematy rockowe, a konkretnie grunge’owe wprowadzili Inner Sun Empire. Trio zadbało o wizerunek, malując swoje twarze w symbole związane z nazwą zespołu. Zespół zaskoczył też własną interpretacją Planet Caravan Black Sabbath, do której dołożono sporo elementów psychodelicznych.

Zobacz też: Symfonia zniszczenia – Mystic Festival 2024 [RELACJA]

[Fot.: Herbert Ochimowski]

Występ zespołu Ambra pozwolił festiwalowej publiczności na chwilę oddechu i refleksji. Był on niewątpliwie angażujący ze względu na swoją eklektyczność. Poezja śpiewana połączona z różnymi odcieniami rocka poruszyła wielu słuchaczy, którzy nie pozwolili za szybko zejść muzykom ze sceny.

Kolibers, przedstawieni ze sceny jako legenda polskiego rocka, wyraźnie zakorzenieni są w muzyce lat 80. Brzmieli świetnie i byli w stanie poruszyć publiczność zarówno folkowymi, jak i ciężkimi, gitarowymi elementami. Spory ruch pod sceną zrobił się przede wszystkim podczas coveru I nikomu nie wolno się z tego śmiać Kobranocki.

[Fot.: Maja Sztandarska]

Klimat festiwalu zdecydowanie odmienił Manik. Raper wyszedł na scenę pod krawatem, w pełni na galowo. Poważny wizerunek kontrastował z ewidentnie komediowym przekazem. Muzyk stopniowo pozbywał się poszczególnych części garderoby, jednocześnie łapiąc coraz to lepszy kontakt z publicznością. Były bańki mydlane, a pod sceną pogo i świetna zabawa.

Do gitarowych brzmień powróciliśmy za sprawą bydgoskiego Over the Under. Najcięższy muzycznie zespół festiwalu korzysta z prostych środków. Bujające (choć przy tym raczej szablonowe) utwory sprawiły, że stojące wcześniej z tyłu osoby ubrane w koszulki metalowych kapel ruszyły pod barierki. Nie zabrakło towarzyszącego grupie humoru, czego dowodem była piosenka o… Januszu.

Na naszej antenie przeprowadziliśmy wywiad z Karolem Kornilukiem:

[Fot.: Herbert Ochimowski]

Słuchaczy czekała kontynuacja w rytmach wprawiających w kołysanie, choć w zupełnie innym gatunku. Myasta zapewnili odpowiednią dawkę pozytywnych wibracji przy pomocy reggae. Publiczność w oczach frontmana była „załogą”. Cały koncert i każdy element Myast utrzymany jest w myśli optymizmu. Czy wszystkim pod sceną choćby na chwilę udało się zapomnieć o całym złu tego świata? Być może.

Nie będzie szokującym stwierdzenie, że Over the Under byli najcięższą grupą dnia. DOFX znalazł jednak inny sposób na osiągnięcie ciężaru. Uczynił to nie za pomocą powolnego tempa, lecz prędkości. Mieszanina wielu muzycznych gatunków – od rapu, przez metalcore i djent, aż po reggae, zadziałała ożywiająco, mimo późnej godziny. Wyraźnie słychać w ich wpływach również pochodzącej ze Szczecinka Materii. DOFX tym koncertem udowodnili, że mogą godnie zastąpić swoich starszych kolegów.

[Fot.: Herbert Ochimowski]

Dzień drugi

Koncerty drugiego dnia festynu otworzył zespół Muchomory. Bórfestową publiczność uraczyli raczej wątpliwym pod względem jakości punk rockiem. Nie zmienia to jednak faktu, że znalazło się parę osób, które z uśmiechem na twarzy wykorzystały ten występ do rozgrzania się przed kolejnymi występami.

Paweł, mimo że nazwa wskazuje na artystę solowego, wystąpił w grupie. (Psst… On nawet nie ma na imię Paweł!) Porwał sporą liczebnie publiczność muzyką z pogranicza rapu i trapu, mocno inspirowaną hitami polskiej sceny rapowej ostatnich miesięcy.

[Fot.: Jakub Goschorski]

Od samego początku koncertu The Dummies panowała gorąca atmosfera. Odbiorcom upał nie był groźny; nikt nie bał się jeszcze bardziej rozgrzać tańcem i pełnymi energii podskokami. Wybuchowa mieszanka punk rocka, nu metalu i hard rocka przyciągnęła rzeszę odzianych w ciężkie buty i czarne ciuchy miłośników podobnych brzmień. Pod sceną odbyło się nawet żywiołowe pogo, które z czasem porywało ze sobą coraz to większą ilość osób z publiczności.

Lasmess utrzymali publiczność w rockowych klimatach. Dzięki balladom zrobiło się klimatycznie i melancholijnie. Z drugiej strony kwartet potrafi uderzyć agresywniejszym brzmieniem. Sami mówią o tym, że nie potrafią zdecydować się na jeden gatunek muzyczny. Wokalistka zespołu Aga Krentz dysponuje szerokim wokalnym wachlarzem, co dobrze wpisuje się w charakter grupy.

[Fot.: Tymoteusz Pawlik]

Podczas Bórfestu obył się pojedynek perkusistów, którego chwytliwa nazwa to Bite Gary. Sędzią podczas konkursu był Maciej „Ślimak” Starosta, znany między innymi jako bębniarz Acid Drinkers. Jego wizyta w Tleniu była również pretekstem, by porozmawiać na tematy bieżące i sięgające czasów, gdy zaczynał swoją przygodę z perkusją.

Konkurs Bitych Garów i tym samym talon o wartości 1000 zł na zakupy w sklepie perkusyjnym wygrał Jakub Zagorecki. Chwilę po ogłoszeniu wyniku na naszej antenie zamieniliśmy parę słów ze zwycięzcą.

Po Bitych Garach na scenę weszło coraz bardziej znane w Polsce SIQ. Skład, w którym występują Ania Brachaczek na wokalu i basie, Tomek „Biały” Białoń na gitarze, oraz Maciej „Ślimak” Starosta, który jeszcze chwilę wcześniej oceniał umiejętności perkusistów, rozgrzał publiczność do czerwoności. Grupa zagrała żywego, skocznego rock & rolla. Gitarzysta raczył słuchaczy melodyjnymi riffami, a wokalistka swoim wysokim głosem wywoływała ciarki przyjemności. Popularny perkusista również zrobił świetne wrażenie nie tylko pod względem gry, ale również niekonwencjonalnego ustawienia bokiem do publiczności.

Przed koncertem porozmawialiśmy z całym zespołem.

[Fot.: Jakub Goschorski]

Podczas Bófestu 2024 doświadczyć można było mieszania się gatunków. Na scenę jeden po drugim wychodzili wykonawcy, którzy na pierwszy rzut oka (i ucha) nie mieli ze sobą nic wspólnego. Na zamknięcie festiwalu pojawił się projekt Over The Under & Bydgoski Rap, czyli połączenie ostrych riffów z lirycznymi nawijkami. Obok utworów o ostrym brzmieniu, pojawiły się także te pozbawione rockowego instrumentarium, opierające się na bitach serwowanych przez DJ-a. Zestawienie nietuzinkowe, lecz świetnie podsumowujące charakter Bórfestu.

Tym właśnie okazał się Bórfest 2024 – gatunkową mieszanką, która pozwoliła odetchnąć. Wakacyjny klimat udzielił się uczestnikom, którzy przez dwa dni mogli zaczerpnąć świeżego, leśnego powietrza, połączonego z elektrycznymi dźwiękami płynącymi ze sceny.

Koniecznie zobaczcie też naszą relację wideo z tego nietypowego festiwalu.

Materiał współtworzyli Maria Willam, Kacper Chojnowski, Herbert Ochimowski, Maja Sztandarska, Tomasz Lis, Anna Błażewicz, Jakub Goschorski, Tymoteusz Pawlik, Agata Szczypior.

[Fot.: Herbert Ochimowski]