W pubie UFO Underground odbył się koncert rodem nie z tej ziemi. Muzyka rozbrzmiewała tak głośno, że ciekawscy przechodnie zaczęli zaglądać przez drzwi i okna, aby przekonać się, co to za wydarzenie. Był to grungowy koncert chłopaków z The Unsilence. Można było usłyszeć covery utworów wykonawców takich jak Nirvana, Alice In Chains, Audioslave, a także autorskie kawałki zespołu.
Przed rozpoczęciem relacji warto rozwinąć temat grunge’u i jego kontekstu kulturowego. Ten gatunek muzyczny powstał w połowie lat 80., a szczególną popularność zyskał w latach 90. w Seattle, w Stanach Zjednoczonych. Charakteryzuje się surowym brzmieniem, łączącym elementy rocka, punku i metalu. Grunge był odzwierciedleniem głosu pokolenia, które zmagało się z wieloma demonami. Tej nocy młodym artystom zależało właśnie na tym, by odtworzyć ten niepowtarzalny klimat, byśmy mogli przenieść się w czasie i poczuć, jakbyśmy byli w „brudnym barze w Seattle”.
Jednak wybrzmiewał nie tylko grunge, ale także dużo cięższa, metalowa muzyka. Support w wykonaniu FuneralBoys, niesamowicie energetyczne duo, miało swój sceniczny debiut i zdecydowanie nie zawiodło publiczności. Po odpowiednim rozgrzaniu widowni na scenę weszli The Unsilence. Zespół rozpoczął koncert od jednego z najbardziej kultowych utworów Alice in Chains – Would?. Znakomity wokal Damiana Olewnika doskonale wpasowywał się w mroczny, ciężki klimat wieczoru, dodając wyjątkowej intensywności całemu występowi.
Na gitarach elektrycznych zagrali Michał Marczuk i Jakub Kamiński, a na perkusji Tomasz Kanterewicz. Ta warstwa instrumentalna robiła piorunujące wrażenie widać, że chłopaki grają z pasji, a jednocześnie wiedzą, co robią. Cover został wykonany naprawdę profesjonalnie.
Momentem, który zdecydowanie zapadnie w pamięć wszystkim zebranym, było wykonanie najpopularniejszego kawałka Nirvany, Smells Like Teen Spirit. Wtedy wszyscy wstali i zaczęli skakać pod sceną. Z racji tego, że praktycznie każdy zna tekst tej piosenki, zrobiło się naprawdę głośno, a atmosfera była wyjątkowa.
Oczywiście, nie obyło się bez poproszenia o zagranie nam jeszcze kilku utworów na bis, co sprawiło, że podsumowując, dostaliśmy ponad dwie godziny muzyki na żywo. Po koncercie chłopacy mogli trochę odpocząć przy zasłużonym zimnym piwie, integrując się z zebranymi. Korzystając z okazji, postanowiłam zadać kilka pytań artystą, między innymi o to, jak się poznali oraz czy planują tworzyć więcej własnej muzyki. A jeśli tak, to gdzie będziemy mogli ją usłyszeć? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na te i inne pytania, zapraszam do odsłuchania rozmowy poniżej.
[Fot: Paulina Wiśniewska]