11 maja na ostatnim dniu koncertów Juwenaliowych obok Końca Świata, Ptaków i Clivera pojawili się również chłopaki z kabaretu Łowcy.B. Było trochę inaczej niż na standardowym występie kabaretowym. Muzyczne aranżacje Łowców zdominowały scenę i porwały zgromadzone pod nią tłumy. Przed występem z artystami rozmawiał Marcin Malarewicz.
Gdzie najchętniej imprezują Łowcy? Kto jest ojcem chrzestnym Pindura? Jak Mariusz gra kobietę? I czy kabareciarz może wszystko? To tylko niektóre rzeczy, jakich możecie się dowiedzieć z tego wywiadu.
„W każdym z nas jest coś z tej postaci, jakaś psychodela, która gdzieś tam się kryje” Mariusz
Żółty sweter Mariusza stał się niejako wizytówką całego kabaretu. Ma ich podobno tylko 2. Gdy się znoszą, oddaje je na aukcje.
Mimo, że chłopaki słyną ze swojego absurdalnego humoru i często śmieją się z różnych ludzi, czy wytykają pewne społeczne postawy, to mają swoje granice. Występ Abelarda Gizy z kabaretu Limo, który wywołał niedawno w mediach burzę, nie bardzo przypadł im do gustu…
„Nie jest tajemnicą, że lubimy muzykować i jeśli tylko nadarzy się okazja, ktoś nas gdzieś zaprosi, to chętnie gramy muzykę, bo lubimy” Sławek
Łowcy.Band to muzyczne alter ego chłopaków z kabaretu. Są niezwykle uzdolnieni muzycznie i potrafią grać na pralce, tarce czy rurze od odkurzacza. Ale przy wszystkich swoich talentach, są w końcu tylko ludźmi i czasem zdarzają im się zabawne wpadki.
„Od skeczu, do skeczu, jakoś to leci” – to motto kabaretu Łowcy.B z którym jeżdżą od miasta do miasta bawiąc publiczność do łez, gdzie tylko się pojawią. A grywają także za granicą, byli już między innymi w Angli, Irlandi czy Egipcie. Ich najbliższy zagraniczny występ odbędzie się w Holandii.
Fot. www.kabarety.com.pl