Kult po podsumowaniu 30 lat grania rozpoczął nowe rozdanie. Dziewięcioosobowa ekipa pod wodzą Kazika Staszewskiego wydaje szesnastą płytę. Tylko czy KULT-ową?
Teksty oczywiście wyszły spod ręki Kazika, ale muzycznie zespół zaangażował się bardziej niż dotychczas. Głównie kompozycjami zajęli się Grudziński z Jabłońskim. Po raz pierwszy od lat za produkcję płyty Kultu zabrał się ktoś spoza zespołu. Właśnie ktoś taki, jak Adam Toczko, był doświadczonym muzykom potrzebny. Dystans do materiału podczas jego masteringu okazał się strzałem w dziesiątkę.
„Prosto” rozpoczyna kompozycja instrumentalna, będąca niejako intro do całej płyty. Jednak lekka nuta nie zapowiada tego, co będzie dalej. „Układ zamknięty” – utwór promujący płytę, uderza w dość mocne tony, brzmi wręcz pompatycznie i twardo. Tyle intrygująca, co denerwująca jest zmiana tempa, która sprawia wrażenie, że Staszewski nie nadąża za muzyką. Kazik tradycyjnie już wikła się w tematykę polityczną, co nie pozwoli mu odciąć się od łatki muzyka publicysty. Z całą stanowczością kropkę nad „i” stawia w tytułowym numerze „Prosto”: Idę prosto, mam w dupie obie wasze Polski/Idę prosto, nie zbaczam ni w lewo ni w prawo. Tym samym nie ułatwia rozwiązania tym, którzy chcą go postawić po którejś ze stron sceny politycznej. Numer jest chyba najmocniejszym na płycie i udowadnia, że w głosie starego rockmana drzemie dużo siły. Potem Kazik jeszcze zabija ministra finansów i zrzuca bombę na parlament.
Numer „Prosto” jest chyba najmocniejszym na płycie i udowadnia, że w głosie starego rockmana drzemie dużo siły.
Na nowym krążku wydanym przez SP Records pojawia się też poetyka lekka, swojska, momentami wręcz przaśna. Jestem przekonana, że „Dobrze być dziadkiem” i „Dzisiaj jest mojej córki wesele” będą królować właśnie na weselach i potańcówkach. Kompozycje absolutnie pozytywne.
Kazik przyznaje się także do poszukiwań w kwestii wiary. Na początku płyty z energią śpiewa: Wiara łatwa jest/Wiary chcę znów mieć pod dostatkiem. Sekcja dęta dobrze zaczyna utwór, który wbija się w pamięć. O wiele słabiej niesie „Modlitwa moja”. Z kolei w całości kazikowy numer – „Największa armia świata wzywa cię” – w ironiczny sposób mówi o alkoholizmie i używkach. Słychać stary Kult.
KULT-owa ekipa dobrze kończy dość spójną w kwestii brzmienia płytę. „Opowiadam się za miłością”, moim zdaniem, powinno żegnać słuchaczy. Jednak muzycy stwierdzili, że chcą jeszcze przekonać wszystkich, że „Życie jest piękne” i brutalnie przełamują uczucie melancholii pozostawione przez poprzedni utwór.
Niemałym zaskoczeniem jest długość piosenek. Kazik po 50-ce stał się chyba bardziej treściwy w formie. Tylko jedna z szesnastu ma niespełna 5,5 minuty. Gdzie są 6 minutowe, KULT-owe pieśni? Najwyraźniej Staszewski wyciągnął wnioski po konflikcie z Eską Rock, która to nie chciała grać „Plam na słońcu”, bo nie mieściły się w 4-minutowym radiowym standardzie.
„Prosto” idzie drogą swojej poprzedniczki. Jest dobrze, ale nie genialnie. Obawiam się jednak, że to, co genialne w twórczości Kultu, już było.
I mimo że płyty dobrze się słucha, chyba brakuje tu hitów na miarę starego Kultu. Nawet „Hurra” miała swoją „Amnezję”. Choć na takie wnioski może zbyt wcześnie. Normalne jest przecież, że najbardziej lubimy to, co znamy. „Prosto” idzie drogą swojej poprzedniczki. Jest dobrze, ale nie genialnie. Obawiam się jednak, że to, co genialne w twórczości Kultu, już było. Ekipa Staszewskiego nie musi już niczego udowadniać. Ich płyty i tak będą się sprzedawać, a sale koncertowe wypełniać po brzegi.
Warto posłuchać nowego Kultu. Zwyczajnie. Prosto!
Zdjęcie: Oficjalna strona Kultu
Singiel „Układ zamknięty” promujący nową płytę „Kultu” oraz film Ryszarda Bugajskiego pod tym samym tytułem.