Butelki, śmieci, a nawet lodówki i tapczany – to tylko część przedmiotów, których niektórych studenci pozbywają się z akademików. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie…przez okno akademika.
Do naszej redakcji zgłosił się mężczyzna – pragnący zachować anonimowość-, który przechodząc obok „’jedenastki” został prawie trafiony butelką.
Jak powiedzieli nam lekarze, takie uderzenie zawsze ma poważne konsekwencje. Od urazu głowy, wstrząsu mózgu, po śmierć na miejscu spowodowaną pęknieciem czaszki.
Jeżeli wziąć pod uwagę rozmiary wyrzucanego przedmiotu, to największym, do tej pory, mógł pochwalić się – wydawać by się mogło, jak wspomina jedna z kierowniczek domu studenckiego – student teologii, który porzucony przez dziewczynę, wyrzucił przez okno…tapczan.
Jak podkreśla inna kierowniczka – chcąca zachować anonimowość – wykrycie mieszkańca, który wyrzucił jakikolwiek przedmiot przez okno jest bardzo trudne, prawie niemożliwe. Załóżmy. Z siódmego piętra zostaje wyrzucona butelka, uderza w osobę przechodzącą obok akademika. Jak powiedzieli nam lekarze, takie uderzenie zawsze ma poważne konsekwencje. Od urazu głowy, wstrząsu mózgu, po śmierć na miejscu spowodowaną pęknieciem czaszki.
Jedna ze studentek – także prosząca o anonimowość – przedstawiła nam historię swojego kolegi, którego jednorazowy wyskok miał poważne konsekwencje na uczelni
Dr Marcin Czyżniewski, rzecznik prasowy UMK, informuje, że konsekwencje dla studenta, który wyrzucił cokolwiek przez okno, mogą być dwojakie: karne i dyscyplinarne na uczelni.
Kierownik akademika nr 11 nie chciała wypowiedzieć się oficjalnie. Przyznaje, że w ostatnim czasie są problemy ze studentami przebywającymi na UMK w ramach programu ERASMUS, ale daje im jeszcze szansę, bo to taki tydzień integracyjny, więc może muszą zgrać się.