Piotr Pytlakowski, dziennikarz śledzczy tygodnika „Polityka”, w rozmowie z Cezarym Łazarewiczem opowiadał o historii polskich grup przestępczych. Słuchacze poznali początki polskiej mafii, jej powiązaniach ze specsłużbami, a także o tym jak rozmawia się z najgroźniejszymi przestępcami w Polsce.
W początkowym okresie transformacji w Polsce, władze nie chciały oficjalnie mówić „mafia” na zjawisko zorganizowanej przestępczości. Słowo to zostało wprowadzone do obiegu przez dziennikarzy. – Przyznaję to z bólem, że bardziej dziennikarze nazwali to zjawisko mafią – powiedział „Radiu Sfera” Piotr Pytlakowski.
Niedowartościowanie zjawiska, celowe lekceważenie mafii, powiązania polityków, policjantów i służb to – wg dziennikarza „Polityki” – główne przyczyny rozwoju zorganizowanej przestępczości w Polsce. – Świat był wtedy inny niż teraz. Bardziej skorumpowany, bardziej niebezpieczny – stwierdził Pytlakowski.
Piotr Pytlakowski pracuje nad drugą częścią „Alfabetu mafii”. Jednym z dostrzegalnych zjawisk podczas rozmów z przestępcami wchodzącymi w skład grup przestępczych jest to, że nie mówią oni o sobie „gang” czy „mafia”. Przeważnie o członkach grupy mówią koledzy lub znajomi. – Oni się śmieją, Nazwaliście nas mafią, to macie mafię – mówi dziennikarz.
Pytlakowski zapytany o to jak rozmawia się z członkami grup przestępczych, przyznał, że bywa z tym różnie.
Jedną z anegdot przytoczonych przez Piotra Pytlakowskiego była jego wizyta w stolicy Bułgarii – Sofii. Prowadził tam wykład poświęcony polskim grupom przestępczym. Słuchaczami byli umięśnieni, łysi mężczyźni, których można było się bać. Jak się później okazało byli to bułgarscy policjanci. Tego samego dnia w Sofii wybuchły trzy bomby.