Na samym początku muszę się przyznać, że Code Geass nie znalazło się na mojej liście ulubionych serii, jednak nie wspomnienie o niej, tylko ze względu na personalne upodobania, byłoby dużym błędem. Pomimo tematyki, która mnie nie do końca porwała, anime wypada naprawdę dobrze pod względem muzyki i oprawy graficznej. A co najważniejsze broni się przede wszystkim przedstawioną historią i kreacją głównego bohatera.
W świecie przedstawionym w serii Święte Imperium Brytyjskie w wyniku walk zbrojnych z wykorzystaniem wysoce zaawansowanych technologicznie mechów, zdobyło hegemonię nad znaczną częścią świata. Akcja anime rozgrywa się w podbitej Japonii, która została przemianowana na „11 Strefę” Imperium Brytyjskiego. Jej obywatele zostali pozbawieni majątków oraz zmuszeni do życia w dzielnicach ubóstwa, podczas gdy Brytyjczycy pławili się w luksie i bogactwie. W wyniku niesprawiedliwego podziału powstawały liczne, zazwyczaj niestety nieskuteczne, ruchy narodowowyzwoleńcze.
Można zauważyć, że Lelouch tak naprawdę nie pasuje do opisu bohatera pozytywnego – Geass postrzega bowiem jako narzędzie mogące umożliwi mu zemstę na ojcu, który w jego mniemaniu nie zrobił nic w celu udaremnienia zamachu na matkę bohatera. Chęć wendety podsyca jeszcze fakt, że jego najdroższa siostra, Nunnaly, została poważnie okaleczona w trakcie owego zamachu.
Lelouch Lamperouge, główny bohater serii, to młody, nieprzeciętnie inteligentny brytyjski student. Drogą przypadku zostaje uwikłany w serię wydarzeń, która najprościej rzecz ujmując, wywróciła jego życie o 180 stopni. Obdarzony mocą Geass, pozwalającą narzucać absolutne posłuszeństwo osobie, z którą miał bezpośredni kontakt wzrokowy, staje się zdolny do osiągnięcia celów, będących wcześniej poza jego zasięgiem. Już na tym etapie serii można zauważyć, że Lelouch tak naprawdę nie pasuje do opisu bohatera pozytywnego – Geass postrzega bowiem jako narzędzie mogące umożliwi mu zemstę na ojcu, który w jego mniemaniu nie zrobił nic w celu udaremnienia zamachu na matkę bohatera. Chęć wendety podsyca jeszcze fakt, że jego najdroższa siostra, Nunnaly, została poważnie okaleczona w trakcie owego zamachu. Co więcej, by historia nabrała nieco innego wymiaru, warto wspomnieć, że ojcem Leloucha jest Imperator Brytanii, co czyni bohatera siedemnastym w kolejności sukcesji do tronu Imperium.
Znaczna część serii skupia się na walkach zbrojnych i politycznych potyczkach pomiędzy stronami konfliktu. Nie jest to tytuł na środowe popołudnie, gdy jesteśmy zmęczeni dniem. Fabuła dynamicznie idzie na przód i potrzeba odrobiny skupienia, by za wszystkim nadążyć.
Wyklęty syn Imperatora postanawia ugodzić władcę w samo serce. Pod pseudonimem „Zero” staje na czele Zakonu Czarnych Rycerzy, czyli grupy japońskich rebeliantów walczących o wyzwolenie ojczyzny. Jego wybitna umiejętność strategicznego myślenia oraz Geass, który posiada niejednokrotnie przyczyniły się do skutecznego przeprowadzenia zamachów. Siła oddziału okazuje się pomocna, dlatego Lelouch utrzymuje pozory wspierania Rycerzy w walce o kraj. On sam nie dba o buntowników ani o ich cele. Bohater koncentruje się jedynie na wypełnieniu swojego planu, a fakt, że Japończycy mogą się do tego przyczynić, tym bardziej przemawia za utrzymywaniem tej współpracy. Znaczna część serii skupia się na walkach zbrojnych i politycznych potyczkach pomiędzy stronami konfliktu. Nie jest to tytuł na środowe popołudnie, gdy jesteśmy zmęczeni dniem. Fabuła dynamicznie idzie na przód i potrzeba odrobiny skupienia, by za wszystkim nadążyć.
Lelouch Lamperouge lub vi Britannia, jak naprawdę się nazywa, nie jest ani bohaterem wyłącznie białym ani wyłącznie czarnym. Nie jest idealistą i nawet nie stara się zaspokoić potrzeb wszystkich. Nie jest też w pełni egoistą, bo choć dąży do realizacji swojego planu po trupach w sensie dosłownym, robi to dla najukochańszej siostry. Tuż po obejrzeniu serii po raz pierwszy nie byłam w stanie precyzyjnie określić jaki jest. Nadal nie jestem, gdyż jest to bohater wielopoziomowy, złożony, którego nie da się podpisać pod konkretną kategorię. Po moim krótkim opisie tym bardziej nie da się go ocenić, ale przecież nie przytoczę tu treści całej serii. Nie odbiorę wam tej przyjemności zapoznania się z tak dobrą historią.
grafika: Piotr Murzyński